poniedziałek, 21 stycznia 2013

Uśmiech w krzywym zwierciadle

- Młody, która godzina? - zapytał mężczyzna z sąsiedniego łóżka.
- Panie Bronisławie, mój zegarek od wtorku pokazuje tę samą godzinę. Jakiś popsuty mi dali - odparłem ze smutkiem, w pełni udawaną rozpaczą i pokazałem na szpitalną opaskę zapiętą na moim nadgarstku.
Przejadła nam się powaga wokoło. A wiadomo, z dobrym poczuciem humoru ból mniej doskwiera i znacznie szybciej wraca się do zdrowia.
- Kuźwa, patrz, chłopie... - zareagował sztucznie podenerwowany współtowarzysz niedoli - mój też lewy.
- Dla nas, w tej sali czas się nie liczy. Dobrze nam tu - dodał swoje pan Kazimierz z kąta.
- E, Kaziu, nam już lepiej. Ale ty, młody... - I u Ciebie będzie lepiej. Tak Cię te wszystkie doktory słuchały. To mądre głowy.
Pan Bronisław miał rację, po wyjściu ze szpitala czuję się lepiej. Jednak ból często zagląda, i jak na złość nie zna się ani trochę na żartach. Wyciska tylko łzy, kąciki ust ściąga na dół. Dzisiejszy wpis sponsoruje: ibuprom, pyralgina, ketonal, tramal i niezastąpiona toksyna jadu kiełbasianego. Zapraszam, uśmiechając się krzywo.


Ostatnie tygodnie były nie do zniesienia. W odstawkę poszły zajęcia na uczelni, nauka i dorywcza praca. Pozostała jedynie walka z narastającym bólem, a powtarzające się kapitulacje osłabiały zarówno siły witalne jak i psychiczne. Te same mięśnie, identyczne objawy, znane poczucie zagubienia. Jak przeciwdziałać? Jak sobie radzić? Co jest przyczyną? Zdecydowałem się na kolejne obstrzyknięcie bolących mięśni toksyną botulinową. Niczym nieproszony gość, ból nie opuścił mnie nawet podczas Świąt Bożegonarodzenia i nie dawał żyć przez następne dni.

Kiedy już nie opuszczał ani na moment, nie dawał zjeść i zmrużyć oczu, wtrącił do szpitala. Podczas pobytu na oddziale neurologicznym, mimo że skrupulatnie rozpatrywano mój przypadek, przebadano mnie wzdłuż i wszerz, nie dostałem jasnej odpowiedzi - nieokreślone zmiany przy kręgosłupie i "podejrzenie dystonii ogniskowej". W praktyce oznacza to: dalsze gorączkowe zapisy do gabinetów specjalistów, fizjoterapeutów, lekarzy, oraz leczenie, za które trzeba słono płacić. Od kwietnia będzie już ze 3 patyki. Jedna ampułka toksyny botulinowej wraz z zabiegiem potrafi kosztować do 750 zł. Gorzka rzeczywistość braku diagnozy.

Kładłem się do szpitala z bolącą szyją i twarzą, a wyszedłem z obolałym i pokutym jak sito tyłkiem. Ból zelżał, teraz przeciążony staw szczękowy musi dojść do siebie. Dziś spojrzałem w swój kalendarz. Niezapisane kartki z zeszłych tygodni jeszcze tak bardzo nie straszą, ale te kolejne, kompletnie świecące pustką, po prostu mnie przerażają. Jutro wybieram się na uczelnię, pierwszy raz od pięciu tygodni, choć nie mam siły ani się usprawiedliwiać, tłumaczyć, ani niczego obiecywać... bo czy mogę cokolwiek przewidzieć? A może będzie trzeba rzucić studia, opłakać te kilka lat nieudolnego kończenia polonistyki i inaczej pomyśleć o życiu...