Przepis na wielkie luckrowanie
Weź kawał starego piernika, znaczy się znajomego.
Przemyć ukradkiem lub rzuć mu prosto w oczy linka http://www.luckrownia.blogspot.com.
Szepnij słówko o luckrze (np. "Wiesz, luckier krzepi... Na fejsie też wyśmienity!").
Można skorzystać z każdej formy kontaktu, wedle uznania, aby było smakowo, słitaśnie, cud miód i git majonez (tak, zwał).
Luckruj skutecznie, hurtem i na wesoło.
Materiał demonstracyjny |
W związku z chwilową osobistą "biernością publicystyczną" oraz (przede wszystkim) z racji nieustającego pragnienia degustacji czyli wzmożonego zapotrzebowania na nowe wpisy,
OdpowiedzUsuńskładam zlecenie na ich pilną realizację i publikację bym mogła dalej delektować się czytaniem. ;)
Korzystając z okazji kontaktu z humanistą bardziej humanistycznym niż ja (nie wiem czy stopniowanie tego wyrazu jest poprawne - przy zachowaniu zasad logiki), pragnę się poradzić w następującej kwestii: cóż, ach cóż uczynić, by po 22 latach egzystencji będąc w zniewoleniu charakterystycznych pisemnych "manier" w końcu przestać budować tak długie zdania?? :D
Jak kształtuje się aktualne samopoczucie Gorliwego "Przeciwnika starych pierników?" ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Paulina
Droga Monochromatyczna,
OdpowiedzUsuńacz przyciągająca na wiele sposobów, koleżanko,
na wstępie chciałbym zapewnić Cię o dołożeniu wszelkich starań z mojej strony, by lista postów ciągnęła się z finezją niczym słodka nitka luckru na torcie mojego życia. Luckrownia rozbudza apetyt na słodycz, dlatego nie omieszkam serwować więcej i więcej pychotnych smakołyków. Dla czytelników i dla siebie... A co!
Co do długich zdań. Uważam, że Twój problem tkwi w obawie przed prostotą. Zauważ bowiem pewną zależność: długie zdania, czyli wielokrotnie złożone, wymagają przecinków, czasem kilku. Przecinek, niezależnie od kroju pisma, jest w swym wyrazie bardziej interesujący dla oka, fikuśny dla wyobraźni niż kropka. Kropka to po prostu kropka. Nie ma ogonka jak biedronka, zawijaska, dzyndzelka.
Zachęcam Cię przeto, koleżanko po fachu (i na chwilowym, mam nadzieję, urlopie) do pokochania kropki. Powtarzaj w czasie pisania:
Jesteś taka prosta, niepociągająca, ale potrzebna. Niby najmniejsza ze wszystkich znaków interpunkcyjnych, ale kochana. Proszę, postaw mi się!
Lub inaczej, jak w danej chwili natchnienie podpowie, ale zawsze w prostych słowach.
Co do mnie, Paulino - walczę ze swoim własnym piernikowactwem starym. Piszę kolejny wpis. Niech zajawką będzie tytuł (choć nie obiecuję, że taki ostatecznie zostanie opublikowany):
Nieszczęśliwi ludzie ciągle TO robią...
Dziękuję za miły komentarz i łączę życzenia wszelkiej pomyślności w nowym roku :)
Dziękuję, powtarzam, ale mnie olewa ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz sporo racji.
Intrygujący tytuł i jak się okazało, kolejne wartościowe przemyślenia pod nim ukazane.
Wszystkiego dobrego,
P.
Po skrupulatnym przejrzeniu bloga, mam nieodparte wrażeni, iż prezesa cechuje przerośnięte ego... Polecam przemyśleniu.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację. Gdzie ten przerost widać najbardziej?
OdpowiedzUsuńPrezes sam powinien do tego dojść. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńMoże dojdę za kilka lat. W sumie nic nowego mi nie napisałaś, przypadłość ludzkości. Każdy zmaga się z przyrostem własnym i cudzym. Pozdrawiam
UsuńOczywiście. Nie raziłoby mnie to tak, gdyby nie kreował się pan prezes na pseudodojrzałego.
OdpowiedzUsuńPS "napisałeś"
Nie powiedziałbym o sobie, że jestem dojrzały. A pseudodojrzały to określenie trafione w dziesiątkę. Serio. Chylę czoła.
UsuńCały blog prezesa mówi "Patrz, jaki jestem wspaniały!". Pod przykrywka wartości katolickich i fałszywą skromnością.
OdpowiedzUsuńOdpowiem tak (szkoda, że się nie podpisujesz, nie wiem, z kim piszę):
UsuńBlog zawsze będzie tylko wycinkiem mnie samego, będzie opisywał jedynie fragment mojego życia. Nie można zatem na jego podstawie wydać jakieś całościowej oceny, z drugiej strony ja sam też się na jego łamach całym sobą i o sobie nie wyłożę. Jeden Bóg wie, czy "wartości katolickie" są użyte przeze mnie jako narzędzie do budowania swojego wizerunku. Ja mam nadzieję, że nie, nie chciałbym tego.
Niestety blog z założenia nie może być "całą prawdą". To tylko tekst, który przechodzi przez autocenzurę. Jako czytelnik, możesz mi wierzyć na słowo lub nie. Nie ma przymusu. Ja piszę, bo chcę, bo mam taką potrzebę. Ktoś czyta, bo coś go przyciąga, może sam się odnajduje w moich słowach.
W Luckrowni piszę o tym, że życie z Bogiem jest łatwiejsze, że cierpienie znosi się z radością - być może tu tkwi problem, że nie chcesz przyjąć tej prawdy, a dokładniej mojego doświadczenia? Być może to Ci się nie podoba? Jeśli czuję się wspaniały, to tylko dlatego, że Bóg daje mi odczuć swoją miłość, której nie czułem przez lata nasilonej choroby. I chcę się właśnie takim pokazać. :)
PS Jeśli możesz, podpisz się następnym razem. Nawet jednoliterowy, ale stały nick wystarczy. To pozostawia jeszcze jakieś resztki rozmowy między konkretnymi ludźmi. ;)