Deszczowa pogoda sprzyja nostalgicznym melodiom.
A rozłąka z klarnetem, co wraca właśnie z reanimacji przeprowadzonej przez mojego wujka z Krakowa, sprzyja wyjęciu calrineau, które zostało mi podarowane, ale okazało się stroić żałośnie...
Dziś ta skumulowana żałość pasuje jak ulał do aury za oknem
- sami zobaczcie:
A może ktoś z Was rozpoznaje tę górską balladę, hm?
(edit: odpowiedź w komentarzu)
nie rozpoznaję niestety, ale bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuń:)
ja tez nie poznaje melodii ale poznaje balkon, drzewa, i te wierzyczki w oddali, bardzo mi ich brakuje :(
OdpowiedzUsuńoddalabym te 30°C z Toulousy, zeby moc je jak najszybciej zobaczyc!
Dzieki na lubelskie klimaty i pozdro,
:)
W Lubelli zimno i pada od dwóch tygodni...
OdpowiedzUsuńKilka nocy pod kołdrą musiałem spędzić!
Syberyjskie pozdrowienia wysyłam dla ochłody!
ja też nie wiem co to jest, ale podoba mi się:) i niesamowicie podoba mi się widok z okna:)
OdpowiedzUsuń@MissTake
OdpowiedzUsuńTaki widok mam do poniedziałku, muszę się wyprowadzić z mego lokum. Uwielbiam siedzieć na tym balkonie, czytać, odmawiać jutrznię :)
Mój klarnet dotarł do mnie z Krakowa, wrócił cały i prawie jak nowy...
albo jeszcze lepiej!
Cudo:)
Zagrana piosenka pochodzi z Beskidu Śląskiego,
OdpowiedzUsuńjej tytuł to "Szumi dolina" (a może "Sumi dolina").
Poza kartami blogu mogę zaśpiewać chętnym ryzykantom... ;)
"Sziumi dolina" tam u nich w jest takie zjawisko jak sziakanie(dźwięk między "sz" a "ś") +
Usuńzaśpiewaj!! :)
OdpowiedzUsuńNie prowokuj! ;P
OdpowiedzUsuńtaaaak, zaśpiewaj, zaśpiewaj! :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie się to podoba :)
OdpowiedzUsuńGratuluję talentu!
Dziękuję.
Usuń